Brzmi intrygująco? W takim razie zachęcam do zaznajomienia się z dzisiejszą lekturą. Myślę, że warto, ponieważ chcę Wam przedstawić projekt kompletnie oderwany od rzeczywistości. I to dosłownie. Nie, żebym wyolbrzymiał, po prostu tak uważam. Oczywiście to moja subiektywna opinia i nie każdy musi się z nią zgadzać.
Przedmiotem ów tekstu będzie kolejny prototypowy model, wykreowany przez producenta z pomorza — firmę Balticus. Nasi wierni czytelnicy doskonale wiedzą, że jako jedni z pierwszych mamy możliwość przetestowania produktów tej marki, które są w fazie rozwoju i daleko idących testów. Osobiście mnie to bardzo cieszy, tym bardziej że Wasze komentarze mogą wpłynąć na ostateczne decyzje właściciela odnośnie finalnej wersji. Dlatego już w tym miejscu zachęcam do gorącej dyskusji.
Modelu „Gwiezdny Pył” chyba nikomu nie trzeba bliżej przedstawiać. To bardzo lubiany zegarek i w sumie nie ma co się temu dziwić. Polski rynek zegarmistrzowski — od razu zaznaczę, że chodzi mi wyłącznie o naszych producentów — nie należy do łatwych.
Ba, jest on wręcz ultrawymagający, a tylko ci najbardziej kreatywni są w stanie się przebić i utrzymać bezproblemowo na powierzchni. Firma Balticus właśnie do takiego grona należy, a wspomniany model przyczynił się do tego w znacznym stopniu.
Producent stworzył zegarek bardzo charakterystyczny, a co ważniejsze urodziwy — przynajmniej z mojego punktu widzenia. Pięknie mieniąca się tarcza z awenturynu w otoczeniu stalowej koperty o surowej i kanciastej stylistyce, mechaniczny kaliber czy atrakcyjny dekiel, jak się później okazało, były strzałem w dziesiątkę.
Odpowiednio zbilansowana cena również nie była bez znaczenia. Abstrahując już od tego, właściciel tego niszowego brandu zawiesił wysoko poprzeczkę, także sobie. W końcu ciężko jest powtórzyć drugi raz taki sukces.
Od tamtego momentu minęło „trochę” czasu, a Balticus zaprojektował godnego następcę. Powiem więcej, tytułowy model prezentuje się jeszcze bardziej zjawiskowo, a do jego stworzenia wykorzystano naprawdę „egzotyczne” materiały. Już Wam o tym opowiadam.
Obecnie na rynku znajdzie się kilkudziesięciu producentów, którzy w swoich zegarkowych kolekcjach posiadają modele dysponujące takimi materiałami jak stal damasceńska czy meteoryt. Są to bardzo wyrafinowane projekty i często kosztują niemałe kwoty. Znajdą się również takie, które cenowo będą bardziej dostępne dla przeciętnego zjadacza chleba.
Jednak to, co wymyślił „kapitan statku” Balticus przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Dotychczas nigdy nie spotkałem się z połączeniem stali damasceńskiej z meteorytem. Pierwszy raz, jak sobie w ogóle o tym pomyślałem, to powiedziałem sobie w myślach, że to się nie może udać. Teraz, z perspektywy czasu, wiem, iż byłem w wielkim błędzie.
Za bazę posłużył „Gwiezdny Pył”, a konkretniej jego koperta. Jej kształt, średnica oraz grubość są analogiczne, wynoszą odpowiednio 42 mm i 13,9 mm. Główną zmianą jest użyty materiał do jej wykonania. Producent postawił na współczesną stal damasceńską. Dla osób spotykających się po raz pierwszy z tym rodzajem stali, kilka słów na ten temat.
Tym, co wyróżnia stal damasceńską spośród innych stopów, jest zawartość węgla powyżej 1,4%. Skutkuje ona giętkością, dobrymi właściwościami tnącymi i opornością na korozję. O ile dwie pierwsze cechy mają większe znaczenie przy wyrobie broni białej, tak pozostała jest pożądana w zegarku. Powierzchnię przecinają ciemniejsze wzory, przypominające izolinie na mapach. Ze względu na złożony proces technologiczny, każdy egzemplarz jest unikatowy.
Koperta na żywo prezentuje się obłędnie. Precyzja i jakość stoją na wysokim poziomie. Od góry obudowę zamyka szafirowe szkło z powłoką antyrefleksyjną, a od spodu pełny dekiel. Ów komponent wykonano z tradycyjnej stali i ozdobiono gwieździstym niebem. W tym miejscu zaznaczam, iż jest to pierwszy prototyp. Najprawdopodobniej finalna wersja będzie dysponować transparentnym deklem — już nie mogę się doczekać!
Koronka działa płynnie i jest zakręcana. Na jej powierzchni widnieje wygrawerowana literka „B”. Obudowa w dalszym ciągu posiada klasę wodoszczelności 20 ATM (200 metrów). W porównaniu do starszego brata, koperta ze stali damasceńskiej robi ogromną „robotę”. Zegarek wygląda zupełnie inaczej, zawracając na siebie uwagę.
Nie bojąc się eksperymentować, firma zaaplikowała do środka obudowy tarczę wykonaną z meteorytu. Osobiście jestem wielkim fanem tego materiału. Cyferblat ze względu na swoją specyficzną fakturę prezentuje się majestatycznie, wysublimowanie, zjawiskowo. Zwał jak zwał. Jest po prostu piękny!
Jak wiadomo, nie wszystkie tarcze kochają światło, w tym przypadku nie ma takiego problemu. Meteoryt wygląda dobrze zarówno w pełnym świetle, jak i w cieniu. To jego podstawowy atut. Jego szarosrebrzysta kolorystyka idealnie współgra z kopertą. Z początku miałem pewne obawy, że będzie się to kłócić ze sobą, jednak były one kompletnie niepotrzebne. Wszystko wygląda kapitanie. Od razu mówię, że zdjęcia nie oddają piękna tego projektu.
Na tarczy zaimplementowano indeksy wypełnione bogato substancją luminescencyjną. To samo tyczy się trzech wskazówek. Co ciekawe masa fluorescencyjna świeci na niebiesko, a do tego bardzo mocno. Widać znaczną poprawę tego elementu w stosunku do „Gwiezdnego Pyłu”. Poza tym cyferblat jest prosty i niezwykle czytelny.
Zestawienie ze sobą tych dwóch materiałów dało spektakularny efekt. Jak założycie w przyszłości ten model na rękę, będziecie wiedzieć, o co mi dokładnie chodziło. Istnieje tylko jedno niebezpieczeństwo. Najprawdopodobniej nie będziecie chcieli go już ściągnąć z nadgarstka. [śmiech]
Prototypowy egzemplarz zasila automatyczna jednostka 9015 ze stajni Miyota. Działa ona z częstotliwością 28 800 wahnięć na godzinę. Rezerwa chodu, na jaką można liczyć to 42 godzin. Nie jest to jednak ostateczna wersja. Być może właściciel firmy zdecyduje się wykorzystać szwajcarski mechanizm Sellita SW200-1. Jest na to spora szansa. Według mnie byłoby to znacznie rozsądniejsze posunięcie.
Cały projekt został zwieńczony niebieskim kauczukowym paskiem. Jest on dobrej, ale nie najwyższej jakości. Na swojej powierzchni ma widoczne przetłoczenia, które moim zdaniem świetnie dopełniają kompozycję. Pasek jest bardzo komfortowy w użytkowaniu, a to chyba najważniejsze. Wielki plus za bezbłędny dobór kolorystyki i system szybkiego mocowania.
Reasumując, prototypowy model może zatrząść polskim rynkiem zegarkowym. Jeżeli zegarek trafi do komercyjnej sprzedaży, to sądzę, że będzie wielkim, jak i nie większym hitem, aniżeli jego starszy brat „Gwiezdny Pył”.
Stal damasceńska, meteoryt, atrakcyjny wygląd, szkło szafirowe, pięknie ozdobiony dekiel i mechanizm z automatycznym naciągiem, czego chcieć więcej? Cena jest jeszcze nieznana, ale producent zapewnił, że będzie ona oscylować w okolicach 4000 zł. Taka wizja utwierdza mnie w przekonaniu, że marka z pomorza obrała dobry kierunek.