Czasomierz wyprodukowano w ilości 100 sztuk, które z całą pewnością znajdą szybko swoich właścicieli. Dlaczego? Wystarczy tylko popatrzeć się na ów model, aby to zrozumieć. Zegarek łączy w sobie klasyczne zegarmistrzostwo oraz najlepsze wartości marki, wypracowane na przestrzeni długich — naprawdę długich — lat. Dodatkowo nawiązuje swoim wyglądem do modelu z przeszłości.
Aby dokładnie zrozumieć stylistyczne korzenie tej referencji, należy się zagłębić w historię firmy Minerva, która jest ściśle powiązana z Montblanc. Minerva narodziła się w 1858 roku w szwajcarskiej miejscowości Villeret. Jej stery objęli bracia Charles i Hyppolite Robert. Przez kolejnych 70 lat firma przeszła wiele zmian nazw, zanim przybrała w 1929 roku tę ostateczną - Minerva.
Produkcja w fabryce szła pełną parą i cieszyła się wielkim powodzeniem w XX wieku. Zakład specjalizował się w wytwarzaniu wysokiej klasy mechanizmów, zwłaszcza chronografów. W 2006 roku firma została przejęta przez szwajcarski holding - Compagnie Financière Richemont SA.
Po zakupie przez grupę Richemont, Minerva została przydzielona marce Montblanc, jako nowy dział zegarmistrzowski, wznosząc jej wyroby na zupełnie nowy poziom. Interesująca fuzja tych dwóch podmiotów zaowocowała wieloma udanymi zegarkowymi projektami o niepodważalnej jakości i precyzji.
Przechodząc do samego modelu 1858 Split Second Chronograph Limited Edition, to jego koperta została wykonana z brązu. Jest ona masywna, ponieważ jej średnica wynosi 44 mm, a grubość 14,5 mm. Odporne na zarysowania kopułkowate szkło szafirowe zostało pokryte nie tylko powłoką antyrefleksyjną, ale także warstwą antymagnetyczną.
Dekiel zrobiono z tytanu, co trochę zredukowało wagę. Tytan jest także bardziej przyjaznym w użytkowaniu materiałem, wpływającym na komfort noszenia. Na godzinie 2 umiejscowiono monopusher wykonany z brązu, służący do obsługi złożonego chronografu. Całość zwieńczono czarnym skórzanym paskiem z jasnymi przeszyciami.
Jeśli chodzi o tarczę, to pomimo że zawiera ona sporo informacji, jest nadal czytelna. Może nie tak czytelna, jak pierwowzór, na którym się wzorowano, ale większych problemów z odczytem wskazań nie powinno być.
Czarny lakierowany cyferblat zestawiono z beżowym liternictwem. Cyfry arabskie wraz ze wskazówkami posiadają aplikację z masy luminescencyjnej. Indeksy oraz wskazówki, z wyjątkiem białej (split second), są pokryte 18-karatowym czerwonym złotem. Wokół krawędzi tarczy przebiega skala telemetryczna, a w środkowej części znajduje się z kolei tachymetryczna.
Ze względu na złożoność wskazań, zegarmistrzowie w środku koperty umieścili skomplikowany mechanizm ze wskazaniem “rattrapante” (split second) - funkcja pozwala na pomiar międzyczasów.
Bijącym sercem Montblanc 1858 Split Second Chronograph Limited Edition jest kaliber MB M16.31 z manualnym naciągiem sprężyny. Mechanizm opiera się na oryginalnym werku Minerva 17.29, który światło dzienne ujrzał w latach 30. XX wieku. Ta wspaniała jednostka napędowa działa z częstotliwością 18 000 wahnięć na godzinę i zapewnia 50-godzinną rezerwę chodu. Ponadto kaliber wyposażony jest w dwa koła kolumnowe.
Nowość od Montblanc jest niezwykłą podróżą w czasie. Zegarek o stylistyce vintage został wyprodukowany w ilości 100 sztuk. Za każdą z nich trzeba zapłacić 184 500 zł. To ogromne pieniądze, ale myślę, że i tak nie będzie większego problemu ze sprzedażą. W końcu to klasa sama w sobie.