W dobie, gdy SEO (ang. Search Engine Optimization) rządzi tym, co widzicie na pierwszych pozycjach proponowanych przez wyszukiwarkę internetową, treść strony "traci na wartości". To znaczy, że jest wielce prawdopodobne, że nie traficie na wartościowe lub interesujące Was informacje, jeśli strona nie jest zoptymalizowana pod kątem tego jak się "wyszukuje".
Po co ten wstęp? O co mi tak naprawdę chodzi? Pędzę z wyjaśnieniem.
Przez ponad trzy lata redagowania portalu opublikowałem tu wiele tekstów, lepszych, gorszych, poczytnych i mniej. Wszystkie one mają kilka cech wspólnych, które składają się na moją małą 'Konstytucję Timeandwatches' .
Jedną z tych cech jest to, że zawsze starałem się unikać nazywania zegarków "czasomierzami" wtedy, gdy to określenie nie miało zastosowania. Pewnie przez ten czas zdarzyło mi się to kilkukrotnie, być może z powodów stylistycznych lub zwyczajnego przeoczenia. Tak, to jest ten moment, kiedy hejterzy rzucają się do komentowania i wytykania błędów.
Rozmawiając o zegarkach, odpowiadając na wiadomości czy przeglądając grupy dyskusyjne, zauważam, że mówienie/pisanie o czasomierzach jest modne w środowisku hobbystów albo świadczy o wyjątkowej elokwencji. Przeczytać i usłyszeć można o luksusowych czasomierzach, czasomierzach vintage, czasomierzach z trzema, czterema wskazówkami, fazą księżyca, wiecznym kalendarzem. Jednak cóż po elokwencji, skoro jest ona udawana?
W internetowej wersji Encyklopedii PWN, pod hasłem czasomierz opisano urządzenie służące do pomiaru czasu od chwili początkowej do chwili końcowej, od zegara różniące się tym, że działa wyłącznie w trakcie pomiaru.
Podobną definicję można znaleźć w popularnej swego czasu, a przynajmniej mocno lansowanej, publikacji nieżyjącego już prof. Zdzisława Mrugalskiego pod tytułem “Czas i urządzenia do jego pomiaru”. Profesor czasomierzami określa urządzenia pozwalające na odmierzanie przedziałów czasu i działające tylko, gdy zostanie aktywowane oraz dające możliwość skasowania jego wskazań.
Jedynie w internetowym Słowniku Języka Polskiego PWN pojawia się informacja, że czasomierz potocznie może oznaczać zegarek.
Mówiąc wprost - czasomierz to miernik czasu lub stoper. Dla mnie nazywanie czasomierzem nawet najbardziej skomplikowanego zegarka naręcznego pozbawionego funkcji stopera, wydaje mi się zbyt potoczne i uproszczone, więc staram się tego unikać. Uważam, że ważne jest, by wyrażać się precyzyjnie. Mam nawet w zanadrzu anegdotę na ten temat.
Kilka lat temu byłem świadkiem wymiany zdań między dwoma zegarmistrzami - starszym, którego powaga była odwrotnie proporcjonalna do wieku i młodszym, który lubił kwieciście się wysławiać. Młodszy siedział przy biurku nad jakimś zegarkiem o trzech wskazówkach i zwrócił się do starszego, mówiąc że nie może sobie poradzić z regulacją tego czasomierza. Starszy podszedł do niego, ogarnął stół wzrokiem, otworzył szufladę, zajrzał do niej i stwierdził, że nie widzi żadnego problemu z czasomierzem i z uśmiechem wrócił do swojego zajęcia. Historyjka pokazuje, że warto jest komunikować się precyzyjnie, by uniknąć niezrozumienia i dziwnych spojrzeń.
Zdaję sobie sprawę, że język ewoluuje i pewnie z czasem znaczenie słowa czasomierz zmieni się i ulegnie rozszerzeniu, że język potoczny rządzi się odrobinę innymi prawami. Być może dla niektórych próba przekonania do “właściwego stosowania” tego terminu będzie powodem do krytyki. Jednak to mój portal i moja ustawa zasadnicza.
Mimo wszystko, zachęcam Was, żebyście zwracali uwagę na to, czy trafnie używacie słów. Wydaje mi się, że tak samo jak rozróżnianie chronometru od chronografu, tak i właściwe stosowanie “czasomierza”, jest wyrazem ponadprzeciętnej znajomości tematu. A chyba każdy zainteresowany zegarkami i poświęcający temu swój czas i pieniądze chciałby być uznawany za eksperta?