fbpx
4 Listopada 2018

Ball Engineer M Challenger - z manufakturowym mechanizmem na pokładzie!

Napisał: Bartosz Marciniak

Obecna od niedawna na polskim rynku marka Ball zyskuje stale na popularności. Myślę, że to odpowiedni moment, aby przedstawić najnowsze dzieło, jakie wyszło spod rąk zegarmistrzów pracujących w zakładach firmy. 

 

Jest nim model Engineer M Challenger, który z całą pewnością zapisze się na kartach historii producenta. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie skrywa się w tekście poniżej, dlatego serdecznie zapraszam do lektury! 

 

 

 

 

Zarys historyczny

 

Aby przybliżyć idę powstania nowego modelu, musimy cofnąć się do początku, który sięga 1891 roku. Ma on ścisły związek z amerykańską koleją, ponieważ pod koniec 1883 r. w przemyśle kolejowym zdecydowano podzielić Stany Zjednoczone na cztery strefy czasowe. Specjalnie na potrzeby branży został ustalony czas standardowy. W tamtych latach niejaki Webb Clay Ball był jedynym zegarmistrzem, który korygował czas w Cleveland na podstawie nowych wytycznych.

 

 

Po tragicznym wypadku pociągu Fast Mail (znany również jako „nr 4”) w Kipton, wynikającym z zatrzymania się zegarka maszynisty, przedsiębiorstwo Lake Shore Lines zatrudniło Webba C. Balla na stanowisku głównego inspektora linii. Miał on skontrolować wszystkie zegary i zegarki wykorzystywane przez firmę. Powierzono mu również opracowanie systemu kontroli czasu i jego wdrożenie.

 

Zegarmistrz podjął wyzwanie i bezzwłocznie wprowadził codwutygodniowe kontrole czasomierzy noszonych przez wszystkich pracowników kolei. Ball ustalił bardzo rygorystyczne standardy, jeśli chodzi o dokładność czasu.

 

 

Maksymalne dopuszczalne różnice pomiędzy zegarami i zegarkami nie mogły wynosić więcej niż 30 sekund w stosunku do zegara głównego. Stał się on synonimem precyzji. Po zakończeniu pracy dla przedsiębiorstwa zegarmistrz przeniósł swoją działalność do Szwajcarii, gdzie zajął się tylko produkcją zegarków.

 

 

 

 

Engineer M Challenger

 

Zegarek powstał z okazji 170 urodzin założyciela i jest wielkim uhonorowaniem Webba C. Ball, który dążył swoimi działaniami do osiągnięcia ponadprzeciętnej dokładności i niezawodności, dlatego tym razem firma postarała się i wypełniła po raz pierwszy wnętrze koperty manufakturowym mechanizmem.

 

 

 

 

Kaliber 7309

 

Jest poniekąd ucieleśnieniem osobowości Webba. Pomimo podwyższonej rezerwy chodu, przy pełnym naciągu sprężyny wynosi ona 80 godzin, utrzymano częstotliwość pracy mechanizmu na poziomie 4 Hz (28,800 vph). Uzyskano również certyfikat chronometru COSC, poświadczający precyzję wskazywanego czasu na poziomie -4/+6 sekund na dobę.

 

 

 

Oprócz satysfakcjonujących parametrów technicznych mechanizm został bogato ozdobiony takimi technikami jak: perłowanie, pasy genewskie czy spiralny wzór na wahniku. Naprawdę jest bardzo szykownie i nie można nic zarzucić pod tym względem producentowi. Tym bardziej że jest to jego debiutancki werk własnej konstrukcji.

 

 

 

 

Design

 

Jeśli chodzi o wygląd zewnętrzny nowego modelu, to również jest bardzo dobrze. Ball „zaserwował” elegancki zegarek w nowoczesnym wydaniu. Taki, który doskonale sprawdzi się na co dzień, jaki i w bardziej wymagających sytuacjach.

 

 

 

Opływowa konstrukcja koperty wykonana ze stali nierdzewnej została przygotowana w dwóch rozmiarach: 40 mm i 43 mm. Dzięki temu klienci będą mogli dobrać idealny wariant pod swój nadgarstek. Wielki ukłon w stronę producenta za taki ruch. Grubość koperty jest niezmienna i wynosi 13,4 mm.

 

 

Ponadto obudowa może pochwalić się wodoodpornością do 100 metrów, antymagnetycznością na poziomie 4800 A/m oraz systemem antywstrząsowym Amortiser®. Ten ostatni polega na umieszczeniu mechanizmu w specjalnym pierścieniu.

 

 

Do wyboru są również trzy warianty kolorystyczne tarczy: niebieski, szary oraz czarny. Wszystkie zdobi szlif słoneczny. Spoglądając na cyferblat, można dostrzec masę szczegółów, m.in. dwie warstwy. Środkowa część spoczywa ciut niżej, niż wewnętrzny pierścień z indeksami oraz skalą minutowo-sekundową.

 

 

Oznaczenie godzin: 12,3,6 i 9, reprezentowane jest przez cyfry arabskie, utworzone z mikro-rurek wypełnionych gazem trytowym (H3). Pozostałe indeksy również posiadają owe rurki. Co najważniejsze mikro-rurki nie potrzebują dodatkowego źródła światła. Ich żywotność wynosi do 25 lat.

 

 

Po tarczy przemieszczają się trzy srebrzyste wskazówki. Wszystkie świecą w ciemności. Zakończenie wskazówki sekundowej jest odmienne od pozostałych, a do tego ma żółty kolor. Co świetnie koresponduje z żółtym napisem „Chronometrer” oraz dwoma akcentami w pobliżu godz. 12 oraz 6. Na wyróżnienie zasługuje ciekawa czcionka powyższego napisu. Jest nieszablonowa.

 

 

 

Dzień miesiąca można odczytać z okienka usytuowanego na godzinie 3 (wersja 43 mm) lub 4.30 (wersja 40 mm). Szkoda, że nie zostało ono obramowane, ale to mały detal. Całość jest wyjątkowo czytelna i schludna.

 

 

 

Engineer M Challenger został objęty limitacją w ilości 1000 sztuk. Zegarek będzie można kupić na bransolecie, jak i na grubym skórzanym pasku i w zależności od wyboru cena będzie oscylować na poziomie od 11 900 zł (pasek) do 12 400 zł (bransoleta).

Bartosz Marciniak

Bartosz Marciniak

Moja przygoda z zegarkami rozpoczęła się już w szkole średniej, kiedy to na okienkach godzinowych spacerowałem po alejach galerii handlowej i spoglądałem z niedowierzaniem na gabloty wystawowe najlepszych salonów sprzedających owe przedmioty. Pierwsze moje pytanie pojawiające się gdzieś tam w głowie było: "Dlaczego zegarki potrafią kosztować majątek?" W celu nabycia wiedzy na ten temat trafiłem na forum KMZiZ gdzie zaraziłem się pasją, która z czasem przeistoczyła się w miłość

ins Instagram


Nazwy własne firm, produktów, instytucji, a także ich znaki towarowe są własnością tychże firm, podobnie jak materiały graficzne i filmowe wykorzystane w serwisie Timeandwatches.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone © 2016 - 2023

Wykonanie: https://mizzo.pl